Trzy syczuańskie muzea
W Syczuanie odwiedziliśmy trzy muzea. Pierwsze z nich, Sanxingdui Museum, to miejsce położone w malowniczym ogrodzie przypominającym dżunglę, gdzie znajdują się ruiny oraz eksponaty ze starożytnego państwa Shu, prezentujące dokonania tamtejszej cywilizacji epoki brązu. Mury miasta i rzeźby znalezione w Sanxingdui (głównie głowy ludzkie wykute z brązu), są na przestrzeni wieków niewiarygodnie kompletnym znaleziskiem.
Miejsce to jest cennym dziedzictwem kulturowym, należącym do spektakularnej grupy relikwii kulturowych w Chinach. Odkrycie ruin Sanxingdui to jedno z największych osiągnięć archeologicznych XX wieku.
Trudno zdać sobie sprawę, jak wiekowe były umieszczone w przeszklonych gablotach eksponaty. Gdy któremuś z nich brakowało elementów, sprytni badacze zreplikowali je z gipsu, by pomóc wyobraźni zwiedzających. Specjaliści musieli mieć dużą fantazję, gdyż z niepozornej części potrafili stworzyć nawet opasłą wazę.
Oprócz eksponatów z brązu, moją uwagę na dłużej zatrzymał obraz, szeroki jak przedstawione na nim pasma górskie.
Drugie muzeum – Sichuan Museum – zaskoczyło mnie liczebnością sklepów z pamiątkami. Eksponaty były podzielone na 14 sal wystawowych, do których wchodziło się z kilkupiętrowego holu, a zza prawie każdego rogu wystawały pluszowe pandy i przybory do kaligrafii.
Sichuan Museum to zdecydowanie najbardziej kompleksowy zbiór pod względem zróżnicowania eksponatów.
Po obejrzeniu dokonań dawnego garncarstwa, przedmiotów z brązu, posążków Buddy, podziwianiu lekkości chińskiego malarstwa oraz porcelany, a także finezji znaków pisanych, zdumiał i zadziwił mnie haft, który podczas pierwszego spojrzenia bardziej przypominał malarstwo. Można to zobaczyć w filmie: Czy to jest namalowane? SICHUAN MUSEUM
Niesamowita dokładność, lekkość, intensywność kolorów i ich zgrabne połączenia sprawiły, że wyhaftowane ryby wyjątkowo mnie zachwyciły. To był jednak dopiero początek.
W sali o nazwie „Gallery of Sichuan Crafts” powierzchnię całej ściany (około 8-10 metrów szerokości) zajmował haft przedstawiający pandy.
Czas potrzebny do jego wykonania i nieprzerwana w żadnej nitce precyzja, zdumiewają na każdym kroku oglądania tego haftu. Szkoda tylko, że takie dzieła prezentuje się za szkłem. Wiem, że kurz, że ludzie dotykają, ale jednak szkoda.
Kolejnym muzeum było Shu Brocade and Embroidery Museum. To, co zobaczyłam tam, przeszło już moje wszelkie oczekiwania. Historia syczuańskiego haftu, przedstawiona w muzeum, emanowała intensywnością barw. Hafty okazały się być dwustronne, w dodatku tworzone na przezroczystym jedwabiu, czyli tkaninie znanej już w starożytnych Chinach.
Niektóre z dzieł, jako podłoże wykorzystywały również satynę. W tym rodzaju haftu, znanych jest blisko 100 ściegów służących do malowania na tkaninie.
Hafty wyszywane jedwabnymi nićmi zachwycają bogactwem kolorów, świetlistością, realizmem i dokładnością wykonania.
Historia syczuańskiego haftu sięga aż do antycznej cywilizacji Shu Sanxingdui, wspomnianej przy opisywaniu pierwszego muzeum.
Jak tak realistycznie wyhaftować dwustronne krajobrazy, kwiaty, pandy, ryby i ptaki zastanawiam się do tej pory. Gdybym podjęła taką próbę, byłby to plan długoterminowy, gdyż dowiedziałam się, że średni czas powstania jednego takiego haftu to półtora roku. Więcej o wizycie w tym muzeum opowiadam tutaj.
Jakoś dwa dni wcześniej, głodni, pokonywaliśmy odległość z jednego budynku do drugiego. I to właśnie w drodze na obiad spotkaliśmy panią, która haftem krzyżykowym, na białym płótnie, wyszywała kilkumetrową chińską scenę. Wstała z plastikowej, niebieskiej ławki trochę zaskoczona, by pokazać nam swoje dzieło. Zrobiło jej się pewnie miło, że nagle setka osób wyciągnęła aparaty fotograficzne, by przy wtórowaniu głosów „beautiful, beautiful” utrwalić haft, który ledwo mieścił się w kadrze. Trzeba przyznać: It was great.
Haftem interesuję się od ponad dwóch lat. Wyjazd do Chin pod względem poszukiwania inspiracji z dziedziny igły i nitki okazał się wyborem 10/10. Moje dotychczasowe dokonania w tej dziedzinie możecie zobaczyć tutaj.