Po zaaklimatyzowaniu się w chińskim 17-sto piętrowym hotelu o dumnej, ewoluującej nazwie Rising Butterfly, przyszedł czas na śniadanie.

Zaskakujące jest, że Chińczycy jedzą rano potrawy, które nam kojarzą się z obiadem.

Większość śniadaniowych specjałów podawana jest na ciepło. Jajko sadzone, makarony, gotowane ziemniaki czy bataty to bardziej europejskie propozycje, dim sum – lokalne. Dostępne były również płatki z mlekiem, podobnie jak bagietka, która leżała na desce, gotowa do krojenia i przyrządzania kanapek, ale obie te propozycje nie cieszyły się zbyt dużym zainteresowaniem.

Kiedy minęło pierwsze zaskoczenie (czy każdy posiłek wygląda jak obiad?), przyszła pora na kolejne.

Okazała się nim liczna obecność marmuru.

Pojechaliśmy do innego hotelu na ceremonię otwarcia przedsięwzięcia Discover Sichuan i potwierdziło się, że Chińczycy lubią przyjmować swoich gości we wnętrzach o bardzo wysokich sufitach, okutych marmurami we wszelkich możliwych przestrzeniach, przyozdobionymi nowoczesnymi rzeźbami i girlandami kryształowych żyrandoli. Marmurowe podłogi robią wrażenie, ale w salach konferencyjnych ustępują miejsca bardzo miękkim wykładzinom. Aż miło na takim dywanie postawić stopę, która jeszcze nie wie, ja bardzo będzie strudzona zwiedzaniem. Ale to jeszcze nie tego dnia.

Poznawanie kultury Syczuanu rozpoczęło się od nauki kaligrafii. Ćwiczyłam znak odpowiedzialny za „dobre rzeczy” (chyba), dwa znaki przedstawiające moje imię i kolejne dwa – Syczuan.

Idealnie wpasowałam się w założenia projektu, bo właśnie Syczuan, czyli 四川, nauczyłam się zapisywać.

Kolejnym zadaniem okazało się tworzenie tradycyjnych chińskich wycinanek. Pomysł na nie zrodził się w kulturze za panowania dynastii Han (206 p.n.e.-220 n.e.) i czasowo łączy się z wynalezieniem papieru. Wycinanki to takie szczęśliwe, magiczne znaki. Dbają o to, by ten, kto wycina lub się nimi otacza był zadowolony, bezpieczny, bogaty, a po śmierci nie pobłądził. Takie korzyści to chińska symbolika czerwieni. W chińskiej kulturze nowożeńców również obdarowuje się wycinanką, z życzeniami wszystkiego dobrego. By i nam się udało, do wykonania prób na zajęciach dostaliśmy papier właśnie w tym kolorze.

Dzień był pracowity, na koniec uszyliśmy jeszcze poduszeczkę z lawendą. Podobno też jest to chiński pomysł, ale nie wiem, co na to Prowansja.