Wodospad Niagara i pole lawendy
Wodospad Niagara nigdy się nie zatrzymuje. Co sekundę, w dół spada zawartość około miliona wanien. Rejs promem, który pozwala znaleźć się jak najbliżej tego widowiska, to tak naprawdę moment, kiedy przenosimy się do innej rzeczywistości.
Nigdy wcześniej nie widziałam tak krystalicznie pięknego, wodnego krajobrazu.
Wycieczka do Niagary to stopniowe odkrywanie jej uroków. Najpierw, z perspektywy parkingu widzimy zaledwie mgiełkę wody unoszącą się w oddali nad zaparkowanymi samochodami. Idąc dalej, z tarasu widokowego można zaobserwować już całą drogę, jaką pokonuje prom, by znaleźć się jak najbliżej kaskad spadającej wody.
Wszystko funkcjonuje dość sprawnie, promy odpływają co 15 minut, nie tworzą się ogromne kolejki. By rozpocząć rejs należy kolejką szynową zjechać w dół. Przez jej szyby również możemy obserwować wodospad.
Następnie przez punkty gastronomiczne przechodzimy w stronę wejścia na pokład. Otrzymujemy nieprzemakalną pelerynę. Po stronie kanadyjskiej są one czerwone, po stronie USA niebieskie. Dzięki temu od razu widać z jakiej strony wypłynął dany prom, gdyż kursują one na zmianę. Peleryny nie są dodatkowo płatne, otrzymuje je każdy. Są naprawdę niezbędne, bo w centrum wodospadu woda nas nie oszczędza. Po rejsie oddajemy peleryny do pojemnika i są one przetwarzane na nowe.
Najlepsze miejsca na promie są naturalnie przy barierkach, których lepiej się mocno trzymać, bo woda potrafi zaskoczyć.
Podziwiam tych, którzy niestrudzenie filmują, narażając telefony i aparaty na przemoczenie.
To miejsce, w którym zdecydowanie nie chodzi o uwiecznienie momentu znalezienia się w centrum wodospadu, ale o przeżycie tego momentu.
Masy krystalicznie czystej wody kłębią się przed naszymi oczami, wręcz nas oślepiając. Jasność, blask, czystość, otaczają nas z każdej strony. Można odnieść wrażenie, że cała konstrukcja promu znika, staje się lekka i rozpływa w wodnej pianie.
Choć w oczach miałam wtedy mieszankę tuszu do rzęs z wodą, nie chciałam stracić ani chwili tej obserwacji.
Trwało to kilka minut. Potem prom zaczął zawracać i podczas jego obrotu znienacka uderzyła nas ściana wody. Było to tym bardziej zaskakujące, że przed chwilą panował tam kojący spokój.
Droga powrotna to moment refleksji nad tym, że takie otoczenie jak wody wodospadu, pozwala nam na chwilę znaleźć się w innym świecie.
Można oglądać Niagarę z tarasu, wieży widokowej czy helikoptera, ale tylko podczas rejsu można poczuć jej siłę i prawdziwy charakter. O to właśnie chodzi w tym stopniowaniu wrażeń. Z perspektywy parkingu łatwo stwierdzić ze zdziwieniem nie tak to sobie wyobrażałam, a wrażenie z samego centrum wodospadu chce się opisywać synonimami zachwytu.
Po wyjściu z promu warto zrobić sobie zdjęcie na tle całego przedsięwzięcia.
Można też coś zjeść, słuchając zespołu, grającego wpadające w ucho covery. Na górę można wjechać tą samą kolejką lub windą, w zależności od tego, jaką opcję biletu wybraliśmy (winda jedzie dłużej). Przy tarasie widokowym znajduje się sklep z pamiątkami, bar, łazienka (bezpłatna) oraz atrakcja dla odważnych, czyli tyrolka i wieża widokowa.
Nieopodal, może 100 metrów spaceru pod górkę, znajdziemy kanadyjskie Las Vegas.
Jest tam wiele atrakcji typowych dla wesołego miasteczka, panuje bardzo pogodna atmosfera. Warto się przespacerować w tamtą stronę, by poczuć beztroski klimat rozrywki, lodów z automatu, salonów gier i Diabelskiego Młynu.
Przy parkingu znajduje się też most do USA. Zachęca do pieszego przejścia, jeśli mamy wizę, a jeśli nie, skrycie kusi.
Jeśli komuś mało, region Niagara zalewa odwiedzających też innymi atrakcjami. Jest pole lawendy, wiele sklepów z antykami, a także winnice. Można spróbować tutaj wina lodowego, które jest drogim napojem pozyskiwanym z zamarzniętych winogron. Jego produkcja jest trudna i narażona na niepowodzenie, ponieważ tylko nieliczne owoce wytrzymują na krzakach na tyle długo, by doczekać przymrozków.
Ten region i miasto Niagara on the Lake są mistrzami w dziedzinie równo przyciętych trawników.
Wszystkie rezydencje stoją na imponująco zadbanych, zielonych dywanach.
A czas na równo przyciętych trawnikach odmierza zegar kwiatowy!
Filmowa opowieść o wodospadzie Niagara znajduje się tutaj: