Kuan Zhai Xiangzi (Wide and Narrow Alley), czyli gdzie naprawdę mieszkają Pandy
Podsumowaniem całej wycieczki okazało się odwiedzenie krainy pamiątek, czyli historycznej części miasta, gdzie znajdują się aleje Kuan Zhai Xiangzi. Pandy patrzą tam na turystę zewsząd, z prawie każdego gadżetu, z opakowania na niego, z torby na większe zakupy. Trudno oprzeć się pokusie, by nie zabrać choć jednej pandy ze sobą, jednak nie jest łatwo zdecydować, którą z nich spotka to wyróżnienie.
Właściwie to nie wiem, czy więcej jest tam hałasujących cykad, ukrytych w liściach drzew, jeszcze głośniejszych turystów czy tych pluszowych pand.
Ale asortyment Kuan Zhai Xiangzi nie kończy się na misiach.
Jest wiele sklepików z herbatą i tutaj również mamy szeroki wybór. Pomocne są degustacje lub próby zapachowe. Od dawna wiadomo, że spowodowanie jakiegoś doświadczenia z produktem, zwykle skusi niezdecydowanego klienta. Kto przez cały wyjazd zapominał o pamiątkach, na pewno tutaj wyda wszystkie juany, które mu zostały. Trzeba byłoby być bardzo asertywnym, by powiedzieć „nie” kolorowym puszeczkom z herbatą, wypełniającym jeden ze sklepów od podłogi do sufitu.
Możemy też odwiedzić księgarnię i trafić na Harrego Pottera po chińsku.
Nietrudno też wpaść w sam środek chińskiego bazaru, gdzie znajdziemy miliony gadżetów, mnożonych przez kolory i rodzaje nadruków. Fale chińszczyzny zalewają tam półki, wśród których krążą turyści. Wydaje mi się, że herbata jest zdecydowanie lepszym pomysłem.
Jak to w miejscu turystycznym, jest też wiele miejsc, gdzie możemy coś zjeść.
Do wyboru mamy między innymi dim sum w bambusowych koszykach, mięsko na patyku, lizaki „rysowane” pod czujną obserwacją turystów (można zobaczyć to w filmie o Kuan Zhai Xiangzi, na moim kanale na YouTubie).
Można by tak chodzić po tych alejkach i zaglądać w każde drzwi, ale przy dużym zagęszczeniu turystów, po pewnym czasie robi się to męczące (mnie wystarczyło półtorej godziny). Chiny to głośny i zatłoczony kraj, trzeba przygotować się na odbieranie wielu czynników zewnętrznych, w tym Chińczyków, którzy chcą sobie zrobić zdjęcie z turystami.
A skąd się właściwie wzięła ta dzielnica?
Została częściowo sztucznie zaaranżowana jako „stare miasto”, by pokazać przyjezdnym, jak to kiedyś w Chengdu było urokliwie. Historia szerokiej (Kuan Xiangzi) i wąskiej alei (Zhai Xiangzi) jest datowana na czasy panowania dynastii Qing (lata 1644 – 1911). W tym czasie obszar ten był miastem nazywanym Mancheng City lub Shaocheng City. W miarę upływu czasu, przestrzeń ta uległa zniszczeniu, a ocalałe aleje przeszły renowację, która zaczęła się w 2003 roku.
I stoją teraz te chińskie domki z wysokimi progami pośród wieżowców, jako oaza historii i handlu.