W kraterze wulkanu, czyli czego nie przeoczyć na Santorini?
Słowo na dziś to kaldera.
Podczas wybuchu wulkanu najpierw wydostaje się z niego popiół, potem kamienie i lawa, a następnie zapada się on pod wodę, tworząc kalderę.
Kaldera to brzegi zapadniętego w wodę wulkanu.
Wulkan, na pozostałościach którego mieści się Santorini, wybuchł w 1626 r. p. n. e. niszcząc całą ówczesną cywilizację. Siłę jego wybuchu porównywano do uderzenia czterech bomb atomowych.
Był to jeden z najbardziej rozległych wulkanów na świecie (średnica 10 km).
Skoro od tego zaczęło się wszystko, co obecnie widzimy na Santorini, wypada zobaczyć kalderę od środka, z perspektywy statku.
By rozpocząć rejs trzeba zjechać asfaltową serpentyną do portu. Nie jest to łatwe, zwłaszcza, że czasem turyści zatrzymują się na zakręcie, by zrobić zdjęcia.
W porcie, oprócz statków czekających na turystów, można zaobserwować boje tworzące na wodzie okrągły kształt. Choć niektórzy myślą, że to miejsce połowu ryb, prawda jest zupełnie inna. W 2007 roku zatonął tu statek turystyczny, a boje oznaczają miejsce, w którym leży on na dnie. Powodem zatonięcia było podpłynięcie zbyt blisko skał i zahaczenie o nie. Ciekawe, czy kiedyś Santorini uczyni z tego statku atrakcję turystyczną zatytułowaną nurkowanie we wraku?
JAKIE WYSPY ZNAJDUJĄ SIĘ W BASENIE KALDERY?
NEA KAMENI
By zajrzeć do krateru czynnego wulkanu znajdującego się na wyspie, trzeba pokonać długą drogę z kamienistą nawierzchnią.
Pewien turysta pochopnie wybrał na tę drogę japonki. Podjął złą decyzję.
Jeden klapek mu się rozerwał. Zrozpaczony perspektywą stawiania gołej stopy na ostrych kamieniach, zawiązał sobie na niej turban z pomarańczowego ręcznika, którego akurat miał przy sobie.
Wulkan rzeczywiście wydziela zapach siarki i strużki dymu. Ostatni jego wybuch miał miejsce w 1956 r. Nie wiadomo, kiedy ponownie nadejdzie na to czas.
Wielu turystów kusi się na zabranie ze sobą kamieni wulkanicznych. To błąd, nie można wywozić ich z Santorini, są odbierane na lotnisku.
PALEA KAMENI
Na tej wyspie mieszka tylko jeden człowiek. Został pustelnikiem, kiedy Włoszka, w której się zakochał, wróciła z turnusu greckich wakacji do Italii. Ma on dużo czasu na spacery po wyspie i dzięki temu wiemy, że znajduje się na niej piękne, błękitne jezioro.
Przy wyspie są siarczkowe źródła mineralne, gdzie można wykąpać się w leczniczych wodach. Jednak aby się tam dostać, należy wyskoczyć ze statku i pokonać pewną odległość wpław. Dużo osób się na to decyduje, mimo że głębokość wody podczas tej drogi wynosi 8 metrów.
THIRASSIA
To bardzo malownicza wioska portowa. Zaraz przy lazurowej wodzie znajduje się wiele restauracji, w których można zjeść np. miecznika.
Druga część wioski położona jest o wiele wyżej, na klifie. Prowadzi do niej droga w kształcie zygzaku i wyobrażenie o pokonaniu jej w pełnym słońcu trochę przeraża. Jednak jeśli ktoś podejmie taką decyzję, wchodzenie potrwa około pół godziny.
W tej wiosce piekarz dokładnie wie, ile każdego dnia mieszkańcy potrzebują bochenków chleba. Dokładnie 70!
Podczas rejsu wzdłuż klifów kaldery można wzruszyć się widząc trzy najsłynniejsze niebieskie kopuły w Oia. Są bardzo wysoko. Klif, na którym znajduje się wioska ma czerwony odcień, gdyż w składzie skały znajduje się żelazo. Kiedyś wierzono, że to krew, a piraci omijali tę wyspę.
Płynąc od strony Palea Kameni do Oia łatwo przegapić niepozornie wyglądający budynek, który wygląda jakby wrósł w skałę klifu. Jest to bardzo luksusowy hotel, specjalnie nie rzucający się w oczy. Odwiedzają go gwiazdy i znane osobistości. Każdy pokój ma własny basen, a goście dużo płacą za prywatność.
Najczęściej przylatują tu helikopterem, by od razu znaleźć się w miejscu wolnym od paparazzi.
Na wodzie przed hotelem znajdują się żółte boje, które wyznaczają, jak blisko mogą podpłynąć statki. To i tak zbyt daleko, by zrobić dobre zdjęcia. W hotelu tym mieszkali m.in. Brad Pitt i Angelina Jolie, a część ujęć Tomb Raider kręcona była właśnie na wyspie Thirassia.
CO JESZCZE MIEŚCI SIĘ W KRATERZE WULKANU?
MUZEUM PREHISTORII
Cywilizacja z czasów kultury minojskiej była bardzo rozwinięta.
Kobiety urządzały sobie salony SPA, gdzie nawet malowały paznokcie.
Ludzie mieli już wannę z odpływem.
Na ozdobne wazy trafiało to, co widziano. Malowano delfiny, jaskółki, koziołki. Zdobienia przedstawiające zwierzęta były świadectwem o poznaniu danego gatunku. Jeśli w dekoracjach pojawiały się zwierzęta niewystępujące na danym terenie znaczyło to, że ludzie odbywali podróże i posiadali kontakty handlowe. Świadczy o tym np. fresk z małpkami, które nie występują w Grecji.
Kolory stosowane w zdobieniu waz i fresków to czerwony, żółty, niebieski i czarny.
Najcenniejszy a zarazem najdroższy fresk trafił na reklamówki, w które pakowane są pamiątki z Santorini.
Jest to fresk przedstawiający mężczyznę z niebieską głową, odnaleziony w domu rybaka w Akrotiri. Ze względu na ograniczony zakres kolorów, niebieskim kolorem akcentowano ogoloną głowę. Dwa pukle świadczyły o męstwie.
Popularne na opakowaniach jest też inne sławne dzieło, przedstawiające młodych bokserów.
Największy fresk odnaleziony w Akrotiri to Lilie. Znajduje się jednak w ateńskim muzeum.
Zachowało się dużo biżuterii sprzed wybuchu wulkanu. Nie odnaleziono szczątków, bo ludzie zdążyli uciec z miejsca katastrofy.
Znaleziona w krypcie złota figurka koziołka jest najdroższym eksponatem znajdującym się w muzeum. Nie wiadomo, czy w epoce minojskiej też miała taką wartość, czy był to jedynie niewiele znaczący dodatek do reszty bogactwa.
Pytanie brzmi, czy kosztowności te należały do mieszkańców Atlantydy? Skąd takie przypuszczenia?
Akrotiri i Atlantyda, datowane na epokę brązu, były cywilizacjami niezwykle rozwiniętymi. Podobieństwem jest to, że obydwa miejsca zostały zniszczone podczas jednej nocy. Platon zauważył znaczące wspólne cechy tych dwóch miejsc. Skłonił tymi spostrzeżeniami wiele osób do snucia podejrzeń i prowadzenia poszukiwań.
Ciężko jednak bada się dno morskie pokryte szlamem, więc nic nie znaleziono.
Próby podjęli się Amerykanie. Większość Akrotiri nadal znajduje się pod wodą (Około 678 m.p.p.m.). Nie odnaleziono pałaców.
AKROTIRI – GRECKIE POMPEJE
Dzięki temu, że z wulkanu najpierw wydostał się popiół, można było odszukać zachowane ruiny zabudowań w Akrotiri.
Tamtejsze domy przypominały obecne, luksusowe lofty. Były w nich łazienki, ciepła i zimna woda, a większość mebli wyglądała jak współczesne.
Przykładem jest łóżko z ramą, przykryte zwierzęcą skórą. Brzmi to jak bardzo wygodny mebel, w porównaniu z kamiennym blokiem zastępującym miejsce wypoczynku w rzymskich Pompejach.
Mieszkańcy Akrotiri znali się też na konstrukcji ogrzewania podłogowego. Pod podłogą ustawiali słupki, które stworzyły przestrzeń do wypełnienia przez wodę termalną.
Ruiny, które można obejrzeć w zadaszonej hali chroniącej przed upałem, stanowią 3-5% prehistorycznego Akrotiri.
To, co można zobaczyć, w momencie rozpoczęcia badań przysypane było na głębokość 8 m.
Odkrywcą Akrotiri jest profesor Spyridon Marinatos. Prowadząc wykopaliska na Krecie, odnalazł tam pumeks. Zrozumiał, że skoro nie występuje on w tych rejonach naturalnie, musiał przypłynąć na fali tsunami, spowodowanej wybuchem wulkanu. To skierowało go w stronę Akrotiri. Badania rozpoczął w 1966 roku. Zostało odkryte nawet drzewko oliwne z zielonymi liśćmi, zakonserwowane przez pumeks.
Na wykopaliskach jest dużo śladów współczesnych butów.
Ktoś upuścił ulotkę o Akrotiri na Akrotiri, co wygląda jak żart czasu i losu.
Obok ruin jest jedyny płatny parking na Santorini.
CZERWONA PLAŻA
W punkcie widokowym przy czerwonej plaży bardzo wieje. Jest zakaz kąpieli, bo istnieje zagrożenie zsuwających się skał, ale ludzie go ignorują. Skała przy plaży ma intensywny czerwony kolor. Nasycenie podkreśla fakt, że widzimy jakby „środek” skały, jej front dawno się osunął. Czerwień świadczy o dużej zawartości żelaza w skale.
FIRA – STOLICA SANTORINI
Na Santorini żadna z miejscowości nie ma statusu miasta. Stolicą jest „wioska” Fira, w dzień biała, o zachodzie słońca pomarańczowa, w nocy oświetlona wieloma lampami. Fira nigdy nie śpi. Nie wytrwałam, by sprawdzić to osobiście, ale tamtejsze sklepy zamykane są w okolicach 5 rano, szał zakupów trwa całą noc.
Fira to trzy ulice dla pieszych zawieszone na klifie, jedna dla samochodów. Ciężko się zgubić.
Znajduje się tam również kolejka linowa do portu, która miała być udogodnieniem dla marynarzy, ale jej godziny otwarcia są zbyt krótkie i korzystają z niej głównie turyści.
Msza święta odbywa się w katedrze w Firze raz w tygodniu, oczywiście w niedzielę. Trwa 3 godziny, podczas niej jest czas na kawę, papierosa i plotki z przyjaciółmi. Na początek spóźniają się wierni, spóźnia się też pop odprawiający ceremonię. W Firze jest również kościół katolicki, katedra św. Jana Chrzciciela.
IMEROVIGLI
Nazwa tej wioski oznacza widzieć dzień. Była stolicą przed Pyrgos, by teraz oddać pierwszeństwo Firze. W Imerovigli znajdują się ruiny jednej z twierdz weneckich, która kiedyś służyła do obserwacji całej kaldery. Spacerując, możemy również zobaczyć kościół Matki Boskiej Maltańskiej, a w nim ikonę z Malty. Jest również klasztor z 12 celami dla mniszek, dziś mało używany.
Imerovigli nazywane jest balkonem Santorini. Znajduje się tutaj wiele tarasów ślubnych, a biznes dla zakochanych kwitnie jak różowe kwiaty obecne na całej wyspie, czyli Bugenwilla.
W Imerovigli panuje bardzo relaksująca atmosfera, a wieczorami trzeba szeptać, by nie zakłócać spokoju pozostałym gościom tego miejsca.
OIA
Wszędzie przeczytacie, że Oia to niesamowity, niezapomniany zachód słońca.
Oia to tetris autokarowy na parkingach, walka o kawałek wolnego murku, zajmowanego dwie godziny wcześniej przed słonecznym przedstawieniem.
Tak, jedna z turystek nakrzyczała na mnie, kiedy na chwilę zbliżyłam się do JEJ murku, zarezerwowanego dla znajomych.
Oia na kilka godzin przed zachodem słońca jest do tego stopnia zatłoczona, że nie za wiele ma wspólnego z romantycznym miejscem do patrzenia w słońce.
Kiedy już nadchodzi TA GODZINA, wszystkie telefony trafiają do rąk, powstają miliony zdjęć, najwięksi fani słońca kręcą filmy, trwające dobre kilka minut. Pod koniec drżą im wyciągnięte przed siebie ręce, ale nie poddają się, telefon opuszczają dopiero, kiedy wraz ze wszystkimi trzeba zaklaskać, bo słońce, jak co dzień, zgasło.
PYRGOS
To najwyżej położona wioska na wyspie. Możemy zobaczyć tu jedyny kościół, który od momentu powstania (1666 r.) nie uległ zniszczeniom wywołanym wstrząsami ziemi i stoi w niezmienionym stanie od czasu budowy. Dlatego o kościele NMP, mówi się jako o najstarszym na wyspie.
Jest zawsze otwarty, co stanowi nietypowy zwyczaj dla Santorini, bo większość kościołów otwiera się jedynie na prywatne uroczystości.
Pyrgos intensywnie obchodzi Wielkanoc. Cała wioska jest wtedy oświetlona świecami. Wielkanoc to tutaj najważniejsze święto.
EMPORIO
Emporio to twierdza, ciasne uliczki, małe oznaczenie na murku, jak dojść do zamku. Bardzo kameralnie. Dużo niebieskich akcentów. Strome schody i uliczki. Kościół z małą kapliczką, a w niej zapalone świece. To jedyna tradycyjna wioska na Santorini.
Obowiązuje tu zwyczaj sjesty i wolnej niedzieli.
W pozostałych miejscach wszystko działa non stop.
MEGALOHIORI
By zobaczyć wioskę, lepiej wjechać na samą górę i zwiedzając schodzić. Strome uliczki nie są łatwe do pokonania w upale.
W tej spokojnej wiosce wiele jest klimatycznych kafejek i sklepów z lokalnym rzemiosłem, gdzie można kupić skórzany pasek, torbę lub sandały.
PROFITI ILIAS, czyli Prorok Eliasz (565 m.n.p.m.)
Na szczycie Monastyr. Rok temu okradziono całe muzeum. Po drodze na szczyt pola winogronowe.
70% roślinności całej wyspy to właśnie winogrona.
Znajduje się również kopalnia pumeksu (dziś już tylko jedna). Santoryjski pumeks obecnie stosuje się jedynie w kosmetyce lub jako dodatek do biżuterii, bo wyspa zaczyna się zapadać.
Na samej górze czuć zapach szałwii. Wieczorami fruwają stada jaskółek.
Mijamy również kościół, który kiedyś został nagle zamknięty. Obecnie stoi w stanie zniszczenia. Dawniej był szkołą dla dziewcząt.
Z góry można obserwować startujące samoloty, które przypominają zabawki na pasie startowym wytyczonym przez wzory z dywanu.
A wszystko to – w kraterze wulkanu.